Jako maniak językowy, często interesuję się pochodzeniem nazw miejsc. To oczywiste, że wiele z nich ma swe korzenie w bogatych w znaczenie przedmiotach występujących w danym języku. Nierzadko jednak istnieje druga strona medalu: nazwy niektórych rzeczy wywodzą się także z nazw miast. Dlaczego? Bo właśnie tam powstały.
Nie spodziewajcie się eseju o Bordeaux i serze Gouda. Sprawdźmy, skąd wzięły się dżinsy i dolary.
Dżinsy (ang. jeans)
W przeszłości handel luksusowymi tkaninami zrodził kulturową interakcję między Odległymi Krainami, a razem z ubraniami importowano ich nazwy. To dlatego, mówiąc dziś o tiulu, muślinie i satynie (ang. tulle, muslin and satin), nie wiemy, że skrywają one w sobie nazwy miast: Tulle we Francji, Mosulu w Iraku i Quanzhou (lub Zaytun w średniowiecznym Arabskim) w Chinach.
Zgaduję jednak, iż nigdy nie powiedzielibyście, że do tej kategorii należą także dżinsy. Ich nazwa najwyraźniej wywodzi się z francuskiego jean fustian (fustian to po polsku barchan, czyli rodzaj bawełny o skośnym splocie) od miasta Jannes lub Gênes, znanym dzisiaj jako Genua. Nie inaczej jest w przypadku materiału o nazwie denim (tak po angielsku nazywa się materiał, z którego powstają dżinsy – dop. tłum.), pochodzącego z wyrażenia serge de Nîmes, gdzie serge to nazwa tkaniny o skrętnym splocie z Nîmes – miasta w południowej Francji.
Dolar (ang. dollar)
Czeskie Rudawy, region Karlowe Wary, miasteczko Jáchymov. W czasach Królestwa Czech znane jako Joachmisthal, czyli Dolina Joachima (ang. Joachim’s valley or Joachim’s dale), słynące z kopalni srebra. W 1520 roku, lokalny ród von Schlick rozpoczął bicie monet zwanych Joachimsthaler, których nazwę skrócono później do thaler, taler lub daler, co w dosłownym przekładzie znaczy „z doliny”, z pisownią i wymową zależną od dialektu niemieckiego, którego akurat używano.
Nazwa ta przetrwała nie tylko w polskim słowie talar, ale także w angielskim dolarze, którego do Ameryki sprowadzili Holendrzy – założyciele Nowego Amsterdamu, dziś znanego nam jako Nowy Jork. Stąd także powiązanie dolarów z Neandertalczykami, bowiem ci ostatni pochodzą z Doliny Neandera (ang. Neander’s valley) na wschód od Düsseldorfu w Niemczech, nazwanej tak od pastora Joachima Neandera. Joachimowie, Joachimowie wszędzie! (Co nie jest może aż tak dużą niespodzianką, skoro Joachim oznacza „ustanowionego przez Boga” w języku hebrajskim…)
Tekst jest tłumaczeniem postu: Big City Life: jeans, dollars and coaches. Za możliwość wykorzystania go na tym blogu serdecznie dziękujemy.
żródło: http://okureo.blogspot.com/2014/07/big-city-life.html